sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 2

Kilka dni później

~Oczami Samanthy~
Dziś zbudziłam się o godz. 6:00, bo jak zwykle śnił mi się koszmar, o tym, iż przestałam panować nad ogniem i doprowadziłam do końca świata. Ten koszmar śni mi się już od paru dni, gdy dowiedziałam się, że nie mogę w pełni kontrolować swej mocy (patrz: Rozdział 1). Boję się, że naprawdę przeze mnie wybuchnie Ziemia. Ubrałam się w :
I zaczęłam pakować do torby książki do muzyki, geografii, matematyki, języka angielskiego i zeszyt do techniki. Już chciałam iść na dwór, do parku. Gdy zastałam na holu Harry'ego biegnącego. Wywalił mi książki na podłogę, a mnie prawie przewrócił. Niezbyt go znam, bo jest ode mnie o rok starszy. Krzyknął:
- Tornado nienawiści! - widać było, że jest zdenerwowany.
Wtedy książki same wleciały do mej torby, a wszystkiemu towarzyszył ogromny wiatr.
- Nie pytaj. - rzekł Harry
- A czemu?! - zapytałam.
- Bo to tajne. - oznajmił.
- Ognisty płomień! - gdy to krzyknęłam Harry'emu zapalił się kawałek jego koszuli w kratę.
 
Zaraz zgasił to wiatrem. Rozmawialiśmy jeszcze z godzinę o naszych mocach, gdy jemu przypomniało się, że miał ważne spotkanie z Tomem. I pobiegł - tyle go widziałam. Zauważyłam, że jest już prawie 7:45 i udałam się na poranny apel. Po apelu ledwo wytrzymałam przez wszystkie lekcje. A o 15:00 znalazłam Rose i Amber, wiec opowiedziałam im o mocy Harry'ego. Gadałyśmy tak sobie w parku póki nie zaczęło zachodzić słońce. Poszłam do pokoju, który dzielę z Emilie, a jest 3-osobowy i podobno dziś ma dojść nowa współlokatorka. Gdy weszłam do pokoju na swoim łóżku siedziała Emielie z jakąś inną dziewczyną. Pomyślałam, że to pewnie Carly - nowa dziewczyna, która ma dzielić z nami pokój i się przedstawiłam. Okazało się, że miałam rację.
- Jestem Carly McRed. - przedstawiła się dziewczyna ubrana w :
- Jesteś naszą nową współlokatorką?- zapytałam.
- Tak, przyjechałam ok. pół godziny temu.
- Aha...- odpowiedziałam, a potem zaczęłam odrabiać lekcje.
~Oczami Carly~
Rozmawiałam z Emilie do prawie 23:00. Samantha w tym czasie odrabiała lekcje. W ogóle się do nas nie odezwała. Czułam, że pewnie mnie nie lubi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz